Ani się człowiek nie obejrzał, a tu ciach - 8 tygodni minęło i nastał czas kolejnej wizyty kontrolnej u lekarza. Swoją drogą niezmiernie mnie cieszy fakt, że całą zimę obyło się bez wizyt ponadprogramowych, mających na celu jakąkolwiek diagnozę chorobową. Ale wracając do tematu głównego, poniżej garść bieżacych pomiarów i nowinek okołopulpetowych:
- na początek waga, która to tradycyjnie znajduje się już na wyżynach wszelkich norm - na dzień dzisiejszy matczyny biceps sponsorowany jest przez całe 10,5 kg córki własnej. Jak widać przyrost wagowy zwolnił w końcu swoje tempo, a wszelkie wysiłki rozwojowe idą teraz we wzrost Potomkini.
- w kwestiach wzrostowych zmiany są dość konkretne - dzieć przekroczył granicę 70 cm i przystanął na 72. Jeszcze tylko około metra i ot, dogoni mamusię, a może i finalnie przeskoczy, gdyż wstępne rokowania wszelkich lekarzy wskazują na dziewoję dość okazałą pod względem wzrostowym.
- idąc dalej obowody pozostałych, lecz nie mniej istotnych części ciała kształtują się na poziomie 46 cm dla główki, oraz 48 cm dla klaty,
- o zębach było już w ostatnim bilansie miesiąca, natomiast dnia wczorajszego okazało się, że na świat nieśmiało wygląda również jedna z górnych dwójek. Tym oto sposobem Pulpetowa może się poszczycić całymi pięcioma kiełkami w swojej zaślimtolonej buźce,
- w związku z tym, że od czasu do czasu w okolicach skroni Pulpetowej pojawiają się szorstkie placyki, będące przejawem alergii na którąś ze składowych pożywienia czeka nas powrót do probiotyku, dodatkowo koniecznie zawierającego bakterię Lactobacillus GG. Ma to pomóc dojrzewaniu układu pokarmowego, a co za tym idzie zmniejszyć jego przepuszczalność dla czynników alergizujących.
Tradycyjnie już Potomkini widząc ilość ludzi przekraczającą zgrany duet zajmujący się Nią na co dzień załączyła swój tryb szajning lajk a star i od momentu wejścia do poczekalni aż do opuszczenia budynku rozsiewała swoje przyszczerbione uśmiechy na prawo i lewo. Dodatkowo zakosiła Pani Doktor stetoskop, a później opowiedziała jej z zapałem jedną ze swoich nie kończących się historii. Zachwytom nad komunikatywnością dziecia nie było końca, a rodziców tradycyjnie pokrył dumny puch nad puchami. Nie ukrywam, że towarzyskość Pulpecika jest rzeczą znakomitą, szczególnie w coraz wyraźniejszej perspektywie żłobka i mam nadzieję, że już taka pozostanie. Jak jednak powszechnie wiadomo kobieta zmienną jest i nigdy nie wiadomo, co też do końca w jej głowie siedzi...Cóż, czas pokaże, My tymczasem wracamy do ukochanych Muppetów (dziecko) i sernika (matka na wiosennej diecie).
Daj sernika <3 |
Pozdrawiamy w pełni wiosennie,
P&J
Hahaha, uwielbiam ten wpis! I jestem wielką fanką wiosennej diety:D
OdpowiedzUsuńHehehe to tak jak ja i to już od kilku dobrych lat :D
Usuń