tak się zaczyna, jest groch z kapustą i jest choina... I jeszcze kilka innych rzeczy,melodii i gadżetów, które pozwalają na godne celebrowanie Bożego Narodzenia. Wiadomo, ile ludzi tyle pomysłów na produkcję świątecznego klimatu, u Nas wygląda to mniej więcej tak:
Rzecz pierwsza - melodie
Z milionów piosenek świątecznych na prowadzenie wysuwają się 3 pozycje:
Po pierwsze:
Pierwsze dźwięki Meli Kalikimaki (mother of wymowa) i od razu lepiej człowiekowi na duszy się robi.I weselej zdecydowanie. Dodatkowo idealnie nadaje się do wygibasów z Pulpetową na rękach, która takie rozrywki bardzo lubi. Pozycja powiązana jest również z faworytem świąteczno - kinematograficznym,o którym słówko będzie za moment.
Po drugie:
Last Christmas w wersji tak przytulnej, jak najlepszej jakości minky. Owszem, wersję bazową Whamu też lubię (bez względu na jej rokroczną wszędobylskość), ale Puppini Sisters dokonały tutaj czegoś wspaniałego wręcz. Na dodatek wersja ta często gęsto wpływa dodatnio na padnięcie Pulpetowej, co jest momentami (szczególnie przy szatan mode) bardzo,ale to bardzo wskazane.
Po trzecie:
Pozycja nr 3 zawiera w sobie kilka podpozycji, ponieważ dotyczy ona Trójkowego Karpia. Płyta ze wspomnianym utworem nabywana jest z namaszczeniem każdego roku przez mojego Padre, po czym robiony jest przegląd Karpi, które wyszły do tej pory. Osobiście nie należę do grona regularnych radiosłuchaczy, aczkolwiek jeśli już, to właśnie na Trójkę ustawiam pokrętełko. Inne radia zwykle mnie po prostu męczą. A oto jeden z Karpi:
Rzecz druga - kinematografia
Nie będę tu ukrywała, że sławetny Kevin dla mnie świątecznym niezbędnikiem nie jest. Owszem, oglądało się kilka razy, ale brak tego filmu w świątecznej ramówce nie zrobiłby na mnie większego wrażenia. Inaczej rzecz się przedstawia w przypadku Witaj Święty Mikołaju. Nie ma Griswoldów, nie ma świąt. Film znam na wyrywki (jak każdy zresztą ulubiony film) a i tak z przyjemnością i donośnym rechotem oglądam go co roku w czasie okołoświątecznym. Zresztą,kto oglądał, ten zrozumie.
Od jakiegoś czasu w pozycji Ulubione pojawił się również Shrek. Tzn. Pada Shrek. W końcu w każdym z Nas tkwi trochę dziecka, a do Shreka mam w zasadzie słabość od pierwszego obejrzenia. Chociaż osobiście moim ulubionym bohaterem wszelkich części jest Ciastek. Zobaczymy, czy dzieć podzieli mój gust i Shreka polubi również. Pierwsza okazja do sprawdzenia już wkrótce, chociaż nie wiem, czy jakakolwiek bajka wzbudzi w Pulpetowej takie zainteresowanie, jak wiadomości sportowe...
Rzecz trzecia - konsumpcja
czyli ale się obżarłam - zjem jeszcze. Zasadniczo napycham się już w wigilijny wieczór, kiedy to na stole królują ryby, krokiety i pierogi - 3 potrawowe miłości moje osobiste. Aaa, i jeszcze groch z kapustą. I zupa rybna. A później następuje systematyczne dopychanie, a żołądek z ludzkiego transformuje się w taki krowi, 4 - komorowy.
I za nic mam światłe rady dietetyków, którzy co roku trąbią wszem i wobec, żeby po trochu, żeby tego nie, tamtego nie i w ogóle najlepiej to tylko powąchać. Nie, nie i jeszcze raz nie. Jak Święta, to na bogato. A dieta? Wiadomo, od Nowego Roku, jak co roku zresztą.
Rzecz czwarta - światło
Choinkowe dla przykładu. Obowiązkowo zgaszone wówczas wszelkie inne światła. I dużo, dużo choinkowych lampeczek. Ewentualnie lampionów. Kominków. Czegokolwiek niewielkiego, dającego ciepłe punktowe światło. Bo takiego właśnie światła jestem fanką. Uważam, że to najprostszy sposób na nadanie klimatu domowej zagrodzie.
Rzecz piąta - zapachy
Święta to dla takiego korzennego maniaka prawdziwa orgia zapachowa. Te pierniczki. Te grzańce. Te limitowanki kosmetyczne w smakowicie świątecznych nutach... Tu i ówdzie wmiesza też się trochę woń bigosu, proszku do prania i pieczonego mięsiwa. Słowem oryginalny, niepowtarzalny zapach świąt.
Niewątpliwie jest jeszcze kilka drobiazgów, które do kategorii klimat świąteczny się zaliczają, natomiast wymieniłam te, które pierwsze przyszły mi na myśl, i bez których czas przed- i w ciągu świąteczny się nie obejdzie. A prawda jest taka, że i tak to nie rzeczy, a ludzie robią klimat najlepszy. A już mali ludzie w szczególności...
Pozdrawiamy,
P&J(vel R - Rudolfowa)
Święta z dzieckiem to dopiero magiczny czas :-)!
OdpowiedzUsuńOjjj, chociaż to dopiero początek - zgadzam się zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuń