czwartek, 19 lutego 2015

Gadżetownia part 2

Po najdłuższym życiu (a przy okazji małym odblogowaniu dla higieny psychicznej) postanowiłam zreanimować serię postów o Naszych gadżetach okołopulpetowych. Jak widać po tytule cykl zbytnio rozwinięty do tej pory nie był, aczkolwiek mam mocne postanowienie nadania mu nowego życia. Zresztą, lepiej późno niż wcale :)
 Jednakże do rzeczy. Dzisiaj kilka słów na temat pluszaka, który początkowo traktowany z chłodną obojętnością przez obdarowaną, aktualnie ratuje nie raz i nie dwa dzieciowe drzemki. A oto i on:

główny bohater
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić pfff, miś jak miś tyle że w wersji bardziej wieczorowej. Calość miękka, ciut kudłata acz włosia nie gubiąca (na szczęście, bo wiadomo, że przy ciamkającym wszystko co podleci niemowlęciu aspekt stałości futra jest niezwykle ważny). Rozmiary optymalne - około 50 centymetrów.  Z tyłu mamy długi, solidnie trzymający i porżadnie wszyty rzep, dzieki któremu bez problemu możemy się dostać do misiowego wnętrza, gdzie ukryty jest dość sporych rozmiarów mechanizm muzykujący.


na tyłach


uchylamy rąbka (a właściwie rzepa) tajemnicy


sedno sprawy
Mechanizm grający kryje w sobie 3, różnej maści i długości dźwięki. Dwa z nich zaliczamy do typowo kołysankowych, trzeci natomiast to odgłos chrapania, który teoretycznie miał zapewne dziecia do snu nakłonić, a w praktyce okazał się jednym z rozśmieszaczy roku. O ile pierwsza melodia kołysankowa jest dość krótka i trzeba pogwałcić riplej dobre kilkanaście razy, żeby cokolwiek drzemajacego uzyskać, to kołysanka numer 2 wymaga już ewentualnie jednego dodatkowego kliknięcia. Ewentualnie, bo często jedna długość w zupełności starcza, by Pulpetowa odpłynęła w komitywie z Morfeuszem. Fakt, że jakikolwiek dźwięk jest ją w stanie uśpić początkowo niezmiernie mnie dziwił, gdyż do tej pory żaden z trendy suszarko-odkurzaczowo-wombowych dźwięków nie działały. A tu masz babo misia. Warto też nadmienić, że miś, a właściwie jego czapka jest jednym z ulubionych elementów do miętolenia w dzieciowym pyszczku.

zgrany duet

#zrąsi #najlepiej

Podsumowując, jestem zdecydowanie na tak. Po pierwotnym sceptycyzmie miś wrócił do łask matczyno-dzieciowych i na dzień dzisiejszy zajmuje stałe miejsce w Pulpetowym łożu. Solidna robota plus efektywne działanie przy usypianiu osobistej jęczybuły - czego chcieć więcej?

Pozdrawiamy,
P&J

1 komentarz: