piątek, 13 marca 2015

Gadżetownia part 3

Mam na imię Patrycja i jestem kubkoholikiem. Nałóg niby nieszkodliwy, aczkolwiek z czasem może prowadzić do problemów na gruncie przestrzenno - kuchennym. Tym bardziej jeśli gustuje się w kubkach okazałych, mieszczących przynajmniej przysłowiową połówkę. W świetle takiego nałogu posiadanie dziecka, które to na dodatek ma ciągoty do picia wywołuje znajomy dreszczyk zakupowych emocji, który to dreszczyk w efekcie nakłonił matkę do zakupu pierwszego córkowego kubka. Dodatkowo epizod niekapkowy z kubkiem twardoustnikowym dał jasno do zrozumienia, że na start potrzebujemy coś z ustnikiem miękkim, który nie będzie nadwyrężał kiełkującego uzębienia ciamkającej wszystko Pulpetowej. Tym oto sposobem zagościł u Nas kolejny już Aventowy produkt - kubek niekapek wersja Classic 6+:




Pojemność kubka to 200 ml. Niestety nie posiada on żadnej miarki, w związku z czym przygotowywanie napoju powierzamy własnej intuicji ewentualnie odmierzamy dokładną ilość przykładowo butelką. Jego kompaktowe rozmiary pozwalają dziecku na trzymanie wypełnionego kubeczka nawet jedną łapką, ułatwia to również kręcenie naczyniem we wszelkie możliwe strony. Zawodowe rzuty kubkiem zresztą też.
Ustnik jest silikonowy, przyjazny małym ząbkom oraz obolałym dziąsłom naszego dziecia. Posiada jeden, podłużny otwór, znajdujący się na szczycie. Dzięki swojej elastyczności nie musimy się obawiać, że cokolwiek urazi pyszczek potomstwa.
Sam kubek jest łatwy w obsłudze oraz myciu, bardzo łatwo go rozmontować i wyszorować po spożyciu. Rączki spełniają dodatkowo (przynajmniej w naszym przypadku) rolę gryzaka.







Z ręką na sercu mogę również stwierdzić, że w Aventowym przypadku umieszczenie określenia "niekapek" w nazwie nie było zwykłym, marketingowym chwytem. Jak widać powyżej Pulpetowa kręci kubkiem na wszelkie możliwe strony pozostając jednak w miarę suchej garderobie (yep, ślinotok towarzyszący kiełkowaniu nadal ma siłę godną małego wodospadu). 
Podsumowując, kolejny raz Avent mnie nie zawiódł. Co prawda niekapek jest jeszcze z nami zbyt krótko, by w pełni ocenić jego odporność na entuzjastyczną pulpetową eksploatację , ale póki co jestem na tak, tym bardziej, że próby podawania płynów dzieciowi nie raz i nie dwa po prostu  sromotnie polegały. A tu masz masz babo kubek i bach, dziecina pociąga sobie płyny aż miło. Po prostu bajka. 




Pozdrawiamy, 
P&J

4 komentarze:

  1. U nas żaden niekapek się nie sprawdził. Zadziałała dopiero butelka z rureczką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz niekapek w sumie pojawił się w formie eksperymentu (jak się okazało udanego) - jak znam siebie to zapewne za jakiś czas przeskoczymy na jakieś inne naczynko dla porównania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas był problem z wyborem kubeczka :-(. Jakoś nic młodemu nie chciało podpasować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio stwierdziłam, że Pulpecik ma po prostu słabość do wszelakich nowinek po matce i stąd to powodzenie ;)

      Usuń