wtorek, 26 maja 2015

O matulu!


Bukiety. Czekoladki. Laurki. Wszelkie inne formy plastyczne. I wokalne. Uściski lepkich rączek. Obślinione całusy.
Lekko sepleniące wyznania miłosne.
Tak w skrócie można opisać dzień dzisiejszy, Nasze matczyne 5 minut w kalendarzu. U Nas w zagrodzie klimat świąteczny zawitał również, dając efekty w postaci soczystego kolorystycznie bukietu wręczonego w imieniu Pulpecika. Chlip, chlip. Wzruszenie poziom ekspert. Z perspektywy niemalże roku spędzonego z córką stwierdzam jednak, że my, matki swoje święto mamy jednak w roku kilkakrotnie. Albo i nawet kilkudziesięciokrotnie. W prezencie dostajemy wówczas to, co najpiękniejsze - pierwsze raczkowanie, przeturlanie się, pierwsze kroki, ząbki i sylabizowane słowa. Przezsenne łapanie za matczyną rękę. Tulanie, kiedy robi się straszno. Gryzienie po odsłoniętych częściach ciała w ramach nadmiaru dziecięcej miłości. Palec w oku zamiast dźwięku budzika. Zasób tych darów jest nieprzebrany, jednak łączy je jedno - bezcenność. 
Z tego oto miejsca, życzę wszystkim matkom, zarówno tym co już i tym, co za trochę spełnienia wszelkich świtających w głowie marzeń. Tego, żeby duma z bycia matką nie opuszczała ani na moment. Żeby w chwili kondycyjnego spadku znaleźć choćby najmniejszą iskrę, która popchnie do działania. A do tego wytrwałości w kolejnych potyczkach wychowawczych. Opanowania w trakcie kolejnego odcinka dziecinnej histerii z powodów wysoce nieoczywistych. Oczu niepodpuchniętych po kolejnych niedospaniach. Nocy przynajmniej większościowo przespanych. Szybkiego odnalezienia najremedium na kiełkujące ząbki. Mikrokolejek u lekarzy dowolnych. A najlepiej braku potrzeby kontaktu z pobliską służbą zdrowia. Komfortowego termicznie kubka kawy z rana. Czystych piaskownic. Bezproblemowych zapisów do żłobków/przedszkoli/szkół i innych takich. Spokoju w zagrodzie. Pomocnych chłopów. Remontującym - morza cierpliwości. I fachowców z prawdziwego zdarzenia. Decydującym się na swoje własne - szybkiego telefonu z banku. I jak najkrótszej hipoteki. I jeszcze, ogólnie drzewek z pieniędzmi. A najlepiej całego pieniążkowego lasu. I odpowiednio wysokiego poziomu szczęścia na co dzień, wszak to co najważniejsze wytrwale tupta/raczkuje/turla się tuż obok Was.
Tego wszystkiego życzę każdej z Was, tudzież sobie przy okazji też. Jak szaleć to szaleć w końcu, a nóż widelec i coś się sprawdzi....<rozmarzona>


Ściskam,
po raz pierwszy świętująca P.

1 komentarz: