środa, 24 grudnia 2014

Jest taki dzień...

bardzo ciepły, choć grudniowy...(<nuciodranazzacięciem>)
Moi Drodzy, stało się. Po wszelkich przedświątecznych ferworach sprzątania, zakupów i pichcenia specjałów wigilijno -świątecznych mamy Święta. Dla mnie (i zapewne dla wielu innych) to najbardziej magiczny czas w ciągu roku. Fakt, pogoda sprzyja bardziej pogalopowaniu ze święconką, niż na pasterkę, ale i tak jest cudnie. Tym bardziej, że w tym roku święta przyszły do mnie już w lipcu, teraz to po prostu taki mały replay. 
Nie przedłużając jednak chciałabym z tego miejsca życzyć Wam, żeby ten świąteczny czas upłynął spokojnie i rodzinnie. Bez kłótni. Bez bolącej wątroby, Bez uciekania z krzykiem na widok kolejnego kawałka makowca. Żeby Mikołaj nie pokręcił znów listów i przyniósł upragnioną, tłustą walizkę pieniędzy. Żeby poszło w cycki. Żeby dziecko doświadczyło świątecznego cudu i przemieniło się z powrotem w cudnego aniołka. Żeby ząbkującym wyszły zęby. Żeby kolkującym ustąpiły dolegliwości. Żeby przeziębionym nawróciło się szlachetne zdrowie. Żeby niedospanym przyszło się w końcu wyspać. Żeby kawa w końcu była ciepła. Żeby planującym się udało. Żeby rodzącym poszło jak z płatka. Żeby wychowującym starczyło cierpliwości. Żeby...(tu wpisz własne marzenie)
Tego wszystkiego życzymy Wam (i w sumie sobie, a co), tudzież ściskamy, całujemy i obśliniamy świątecznie. Wesołych Świąt!



poniedziałek, 22 grudnia 2014

Świąteczny klimat

tak się zaczyna, jest groch z kapustą i jest choina... I jeszcze kilka innych rzeczy,melodii i gadżetów, które pozwalają na godne celebrowanie Bożego Narodzenia. Wiadomo, ile ludzi tyle pomysłów na produkcję świątecznego klimatu, u Nas wygląda to mniej więcej tak:

czwartek, 18 grudnia 2014

Jazda (nie)figurowa


czyli jak sprowokować matkę do rytualnego morderstwa.
Powszechnie wiadomo, że kiedy już wejdziemy w posiadanie dziecia przecudnego i własnego podejście do reszty świata staje się, delikatnie rzecz ujmując twardsze. Bronimy z trudem wypchnięte po kilkunastu godzinach cudo przed nawałem zarazków przybywających w gratisie z hurmowym najazdem rodziny. Tulimy. Okrywamy 500 razy w ciągu nocy, bo dziecina odkryła uroki robienia świecy w półśnie. Smarujemy obolałe kiełkowaniem dziąsła. Głaszczemy. Śpiewamy. Gotujemy z poświęceniem papki z wybieganych przez pół miasta ekologicznych marchewek. Jednym słowem robimy wszystko, żeby to nasze potomstwo rosło zdrowo, szczęśliwie i puchato. I tu właśnie pojawia się punkt zapalny, wymuszający z czasem grzecznościowe uśmiechy poprzez zaciśnięte matczyne zęby, tudzież całkiem realne wizje przypadkowego zepchnięcia postaci z czwartego piętra. Z przypadkowo wbitym nożem w plecy. Ale do rzeczy...

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Keep calm and woof!

czyli pies najlepszym przyjacielem człowieka w każdym wieku.
Zacznę od tego, że osobiście pieseły uwielbiam. Wszystkie, bez wyjątku. Małe, duże, włochate, gładkie...wszystkie. Swojego czasu miałam jednego osobistego. A właściwie jedną. Traktowana na równi z członkiem rodziny odwdzięczała się bezwarunkową miłością, oddaniem i chrapaniem godnym chłoporobotnika po ciężkim dniu pracy. Przez całe 11 lat.I kiedy jej zabrakło rozpoczęła się dyskusja nad następcą kanapy. Dyskusja skończyła się na "może kiedyś". I słusznie, wszak zwierzę potrzebuje towarzysza na kanapie. Spacerów. Czochrania po brzuszku. Pełnej miski kociego (tak było!) żarcia. A przede wszystkim stałego zainteresowania, a tego nie zawsze jesteśmy w stanie zapewnić ganiając do pracy na większość dnia.

czwartek, 11 grudnia 2014

5!

czyli zwyczajowy, poślizgnięty bilans miesiąca.
Piątka, a w zasadzie jej końcowa część upłynęła nam pod znakiem kiełkowania zębiszczy Pulpetowych. Kiełkowanie trwa nadal, niestety bez żadnych spektakularnych efektów, nic nie stuka, nie puka, nie wadzi o maminy palec. Zresztą, o całym procederze opętania pisałam o TU.
A co poza tym?

wtorek, 9 grudnia 2014

Baczność! Do 6 grudnia wróć!


Czyli z lekkim poślizgiem o darach od naszego drogiego Koli dla panny Pulpetówny.
Korzystając z tego,że moje szatańskie (w dalszym ciągu) dziecię padło snem sprawiedliwego szybciutko dziś o tym, że owszem Święty Mikołaj o Syberię też zahaczył. I zostawił to i owo dla szacownej Potomkini. Swoją drogą niezłe toto ma koneksje, skoro w całej swojej szatańskości jeszcze na tyle dobrze z Mikołajem żyje, że jej podarki różne przynosi. A matkę pomija (drogą dedukcji ustaliłam, że to na pewno z powodu wora bluzgów na porodówce takie wykluczenie). Ale do rzeczy...

środa, 3 grudnia 2014

Egzorcyzmy Julii B.

W moje dziecię wstąpił szatan.
Innego wytłumaczenia po prostu nie widzę. Nie wiem dlaczego upodobał sobie akurat mojego Pulpeta, ale jest. I ma się w swej szatańskości wspaniale. Pewnie nie jestem jedyną z mam, która takie opętanie przeżyła (wa). Jednak dla osób, które się z problemem nie zetknęły oto kilka objawów, które nam wskazują, kiedy to czas na telefon do plebana: