piątek, 3 października 2014

Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy...

Słowem wstępu... 
Cofamy się do października 2013. Dumna P. toczyła sobie szczęśliwy i spokojny żywot, w wolnym czasie kursując regularnie w kierunku syberyjskiego końca Polski, by spędzać upojne chwile z Panem Mężem. I tak oto pewnego pięknego, październikowego dnia do naszego duetu dołączyła ONA - mały, wesolutki przecinek, który w miarę upływu czasu ewoluował w niemniej rozchichotanego Pulpeta. Niedawno spakowałyśmy nasz skromny dobytek i wyemigrowałyśmy wprost pod wschodnią granicę, do Pana Męża. I o tym tu będzie...O Pulpecie. O Pulpetowej Mamie. O wszystkim i o niczym. Także tego....Witamy wszystkich serdecznie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz