Dzień dzisiejszy jest dniem dość szczególnym w blogowym światku - mianowicie 20 listopada jest dniem, kiedy to bloggerzy hurmem włączają się w akcję "Reaguj na przemoc wobec dzieci. Masz prawo". Jednocześnie, na świecie 20 listopada to Dzień Praw Dziecka uznany przez ONZ. A o co w kampanii chodzi? Zapraszam poniżej.
Słowem wstępu... Przeprowadzone na zlecenie RPD, przez TNS OBOP w 2012 roku
badania pokazują, że jedna trzecia badanych uważa, iż nie powinni się wtrącać w
to, jak rodzice postępują z dziećmi i w sytuacje stosowania kar fizycznych.
Najczęściej powodem braku ich reakcji jest niechęć do wtrącania się w sprawy
innych (29%).
Niemal połowa respondentów (47%) nie
zareagowałoby uznając zasady nietykalności rodziny lub nie czując się
"uprawnionymi" do tego. Powodem brak działania u prawie jednej
czwartej badanych (23%) okazał się być strach.
Z badań wynika jednak, że społeczeństwo
odczuwa wyraźną potrzebę reagowania na krzywdę dziecka. Działania te są jednak
mało zdecydowane, w konsekwencji nie są w stanie uchronić dzieci przed
tragedią. Spośród wszystkich badanych jedynie połowa wykazała gotowość do
zgłoszenia zauważonej przemocy jakiejkolwiek instytucji zajmującej się
problemem stosowania przemocy wobec dzieci.
Blogosfera parentingowa postanowiła włączyć się w Kampanię
Rzecznika Praw Dziecka „Reaguj masz prawo” , dołączamy potężną ekipą, na czele
której stoi Żaneta
Pospolite ruszenie blogerów odbywa się jednocześnie w dniu
20.11. na ponad 50-ciu blogach.
Właśnie tego dnia, chcemy uświadomić chociaż garstkę ludzi
na to, co należy zrobić jeśli tuż obok nas, dzieje się krzywda jakiemuś
dziecku. Chcemy odmienić statystyki !
Przemoc to nie tylko bicie, znęcanie się i wykorzystywanie
seksualne dzieci. To również zaniedbywanie, karmienie na siłę lub głodzenie,
przemoc psychiczna i emocjonalna. Warto byśmy otworzyli oczy i reagowali na
każdy jej przejaw.
Jednym z filarów kampanii są "skrypty
reakcji", których celem jest wskazanie osobom dorosłym możliwych reakcji w
sytuacjach trudnych, w których - jak wykazują badania - nie wiedzą jak się
zachować.
A zatem:
Jak reagować?
Po pierwsze reaguj bez agresji – inaczej możesz
zaognić sytuację. Obniż zdenerwowanie zaczynając miłą rozmowę. Nie osądzaj z
góry, bo ktoś przestanie słuchać. Najlepiej zaoferuj pomoc lub użyj
przykładowej historii (tzw. z życia, z morałem). Daj do zrozumienia, że
bicie/zaniedbanie szkodzi dziecku. Poleć książkę/daj ulotkę o wychowaniu bez
przemocy. Możesz też podzielić się własnym doświadczeniem.
Wersje instruktażowe filmowe:
Wersja instruktażowa wykresowa:
Głównym celem kampanii Reaguj. Masz Prawo. organizowanej przez Rzecznika Praw Dziecka jest zmiana biernej postawy ludzi wobec aktów krzywdzenia dzieci oraz zmniejszenie społecznego przyzwolenia na stosowanie przemocy.
Reagując, możesz pomóc jednemu z wielu dzieci, które na co dzień doświadczają przemocy.
Pierwszy obraz, który przychodzi na myśl słysząc hasło "przemoc wobec dzieci" ma jednak wymiar fizyczny. Bicie. Szarpanie. Popychanie. Pasek. Kabel. Cokolwiek cięższego pod ręką, co by lepiej w ryczący cel trafić. Byleby uciszyć. Byleby mieć święty spokój. Bo przecież dzieci to takie przebiegłe i złośliwe istoty, które same prowokują. Robią na złość. Nie słuchają. Nie rozumieją.
Decydując się na dziecko, człowiek bierze na siebie jeden z największych życiowych ciężarów - wychowanie małej istoty na rozumnego dorosłego człowieka. Droga do celu jest niezwykle wyboista, myślę, że nawet nasze rodzime szosy nie mają do niej porównania. I z pewnością na tej drodze nie raz nie dwa można złapać przysłowiową gumę, awarie w końcu wliczone są już w cenę. Jednak zamiast kopać ze złością w pękniętą oponę, lepiej chwycić 3 głębokie wdechy, otworzyć bagażnik i ze spokojem kapcia wymienić. Albo poprosić kogoś o pomoc. Sytuacji bez wyjścia w końcu nie ma, czasem trzeba tylko chwilę oddechu na zastanowienie.
Wydawałoby się, że dziecko, szczególnie takie małe, co to się turla tylko i obślimtala wszystko dookoła nie rozumie. Nie obserwuje. Nie pamięta. A tu nagle zdziwko. Bo chociaż to takie małe, to jednak swój rozumek ma. I patrzy. I dziwi się dlaczego ten duży człowiek, który dopiero co je przytulał teraz wydziera się nie wiadomo o co. Że szarpie. Że robi coś, co boli. I traci taka dziecina zaufanie. A jeśli traci zaufanie, czuje się coraz samotniejsza i zdezorientowana. Boi się w końcu zakomunikować jakąkolwiek swoją potrzebę, bo przecież i tak nikt nie zareaguje. A później postępuje w myśl dewizy "czym skorupka za młodu nasiąknie...". I koło przemocowe spokojnie się może toczyć dalej.
Słysząc jakiekolwiek informacje na temat przemocy wobec dzieci krew się we mnie gotuje. Nigdy, przenigdy nie zrozumiem pobudek człowieka, który poniża (czy to psychicznie czy fizycznie) tak bezbronną istotę jaką jest dziecko. Przecież to my, dorośli mamy pokazywać dzieciom jak powinny postępować. Uczyć je. Najpierw mowy, później rozmawiania. Że się na pasach przechodzi. Ze się kolegom łopatki nie zabiera. Że się nie żąda, a grzecznie prosi. Etc, etc...
I Bogu dzięki, że los do tej pory oszczędził mi styczności z takimi sytuacjami, bo takiego skurczysyna/nkę własnym kapciem bym zatłukła, a dziecię moje własne osobiste rosołek by mamusi za kratki dowoziło.